Teren w okresie „pozawyborczym” przywykło się uważać za domenę władzy. Donald Tusk udowodnił, że opozycja niekoniecznie musi być w tym czasie skazana na Facebook i studio TVN24
Kiedy sprawujesz jakąś funkcję rzecz jest relatywnie prosta. Otwierasz nowo wybudowane kilometry dróg, przecinasz wstęgi, fotografujesz się z beneficjantami „twoich” projektów, możesz też wypić na stacji benzynowej kawę z Danielem Obajtkiem. Ten rodzaj kampanii w niektórych państwach znajduje się pod lupą komisji wyborczych, bo na taki terenowy objazd politycy lubią się wybrać kilka miesięcy przed wyborami i płynnie przechodzą potem z „odwiedzin projektów” do wieców wyborczych.
Opozycja ma w tej sytuacji związane ręce.
W styczniu Donald Tusk udowodnił jednak, że „teren” ma wiele twarzy, a brak władzy niekoniecznie skazuje PO nudne polityczno-partyjne eventy. I sam wybrał się w trasę. Nie była to oczywiście promocja rozpoczętych/zakończonych inwestycji, ale czegoś, co stanowi obecnie spory kapitał partii opozycyjnych: dowodów nieudolności rządzących. W tym konkretnie przypadku, małych i średnich przedsiębiorstw, które najbardziej ucierpiały Polskim Ładzie i podwyżkach.
Kampania była krótka, ale pełna dobrych PRowych praktyk.
- Przykłady
Nigdy dość przypominania politykom, że suche liczby nikogo nie interesują. Za liczbami kryją się ludzie i to właśnie oni muszą się znaleźć na pierwszym planie. Co innego, kiedy słyszymy, że gaz podrożał o ileś procent, a co innego, kiedy widzimy fryzjerkę z Pabianic, która boi się każdej wizyty listonosza.

- Tusk-przewodnik
Miło jest widzieć polityka, który opowiada o tym co robi nieformalnie i naturalnie. To najwyraźniej nie jest wyuczony tekst, powtarzany przed kamerą przy każdym jąknięciu.
- Rozmowa
Sprawa można by powiedzieć banalna, bo co rusz jakiś polityk „podejmuje decyzję po rozmowie z Polakami”, a jednak rzadko mamy okazję zobaczyć jakiś prawdziwy dialog. Oczywiście jesteśmy świadomi, że rozmówcy byli starannie wyselekcjonowani – wrażenie, jakie zostawia taka dwustronna komunikacja jest jednak pozytywne.
Minus dałabym tylko za skandowanie imienia i nazwiska lidera PO pojawiające się w jednym kadrze. Elementy wiecowe nie pasują do tego typu wydarzeń.
- Piekarnia o piątej rano
Jest o 5.30, bo „tak, ludzie o tej porze zaczynają pracę”. Praca w niedzielę to dość ograna zagrywka – politycy pracujący o świcie wciąż jeszcze są zjawiskiem rzadkim.
- Ocieplacze
Nie kotki i bobaski, ale rodziny prowadzące firmy i autentyczna historia właściciela firmy, który na aukcji dla WOŚP wylicytował przed paroma laty koszulkę Arsenalu podarowaną Tuskowi przez Davida Camerona. Aż prosi się zestawienie tych obrazków z pretensjonalnym zdjęciem Jacka Kurskiego na okładce tygodnika „W sieci”.